Dokument o ADT nie jest ani kronikarskim zapisem historii polskiego prawa antyaborcyjnego, ani związanych z tematem aborcji przemian społecznych. Nie taki był zamysł autorki i nie to jest przedmiotem filmu. “Nie jesteś sama” to przede wszystkim film o czterech kobietach – aktywistkach, przyjaciółkach, matkach, córkach i partnerkach, które połączyła wizja bardziej empatycznego świata – takiego, w którym każda osoba może decydować o swoim ciele.
Inicjatywa Justyny, Karoliny, Kingi i Natalii, wywróciła stolik, na którym przez 30 lat rozgrywano w Polsce aborcyjną kartę.
Dominujący nurt kultury przekonywał nas, że musimy zrezygnować ze swoich praw, gdy zapłodniona komórka jajowa zagnieździ się w naszej macicy. W ciągu zaledwie pięciu (!) lat Aborcyjny Dream Team przeprowadził nad Wisłą pokojową rewolucję, konfrontując obyczajowe mity i religijne zabobony z ludzkim doświadczeniem tysięcy kobiet i innych osób, które mogą zachodzić w ciążę. Jakie były koszty tej rewolucji? Karolina Domagalska pozwoliła nam zajrzeć na zaplecze i zobaczyć aktywizm w jego najbardziej ludzkim wymiarze.
Czujące spojrzenie
Nawiasem mówiąc, aby wyczerpać tak szeroką tematykę, przydałby się serial dokumentalny, uwzględniający wszystkie upiorne nadużycia kryjące się w Polsce za antyaborcyjnym status quo. Jeśli więc ktoś idzie na seans “Nie jesteś sama”, aby studiować meandry opresyjnych polityk reprodukcyjnych, rozczaruje się. Akcja nie jest podzielona na odcinki wyraźnie osadzone w czasie i przyporządkowane do prób zaostrzenia prawa czy kolejnych akordów eskalującego fundamentalizmu z lat 2016-2020. To nie jest sensacyjna produkcja w konwencji drogi bohatera.
I dobrze, bo tę patriarchalną narrację warto odłożyć do lamusa razem z antyaborcyjnymi bredniami, którymi przez lata karmili nas politycy, lekarze i media. Nie, historii nie kształtują wybitne jednostki – zmiana powstaje przez zbiorowy solidarny wysiłek. W “Nie jesteś sama” jego ucieleśnieniem jest siostrzeństwo – widziane nie jako polityczny zryw, ale konsekwentna życiowa postawa grupy autentycznie zaangażowanych osób.
To, co najbardziej trafiło nam do serca, gdy oglądałyśmy wspólnie film, to obraz codziennej mozolnej pracy aktywistycznej. Nie ma zbędnego patosu i pomnikowych ujęć, jest za to pełna transparencja, prawdziwość emocji i ludzka skala doświadczeń. Sądząc po reakcjach w czasie premiery filmu, widownia nie miała problemu ze zrozumieniem sytuacji bohaterek. Być może dlatego, że salę wypełniła liczna reprezentacja przyjaciółek w aborcjach, które swoją wiedzę i doświadczenie zdobywały pod czułym eksperckim okiem dziewczyn z ADT.
Natomiast dla osób, które na co dzień nie śledzą działalności kolektywu, a w szczególności dla tych, które nie interesowały się dotąd zjawiskami społecznymi i politycznymi kształtującymi polskie prawo i praktykę aborcyjną, trudne może być wczucie się w kontekst działania osób pomagających w przerywaniu ciąży. To zajęcie, w którym troska, empatia i wiedza przecinają się z realnym doświadczeniem opresji – nacisku państwa, obyczaju czy rodziny.
Gdy pomagasz innym robić aborcję, stale obcujesz z faktem, że świat jest niesprawiedliwym miejscem. A zatem: wskazówka dla osób, które będą chciały zobaczyć film bez żadnego przygotowania – reżyserka kreśli tło raczej grubą kreską, skupiając się na emocjach bohaterek i łączącej ich przyjaźni. Bo to właśnie ich bliska relacja sprawia, że niesprawiedliwość i ucisk dają się przekroczyć.
Pomimo wszystko
Kolejny polityczny atak na trzy wyjątki od zakazu aborcji obowiązujące w polskim prawie, zmotywował Natalię, Kingę, Karolinę i Justynę do ujawnienia swojej działalności w ramach sprzeciwu obywatelskiego. Moment historyczny z pewnością nadał inicjatywie ADT rozpęd, ale przejechał też z impetem przez życiorysy dziewczyn, pozostawiając na nich swój wyraźny ślad. Gdy wprowadzasz społeczną zmianę, narażasz się na silne reakcje otoczenia. A im bardziej rewolucyjne jest Twoje podejście, tym szersze są jego konsekwencje – rozchodzą się, jak fala uderzeniowa na wielu polach Twojego życia. Ceną bywają represje polityczne (jak rozciągnięty na 6 rozpraw proces Justyny Wydrzyńskiej), ale także pogorszenie zdrowia psychicznego, relacji rodzinnych czy więzi towarzyskich. Bez społeczności zbudowanej na empatii, przetrwanie w takich warunkach jest udręką. Z pomocą przychodzi siostrzeństwo.
Zapewne dlatego spoiwem historii reżyserka uczyniła bliskość, która poddawana jest ciężkim próbom. Film jest emocjonalną kolejką górską: od czułych, intymnych momentów między bohaterkami, po rozkrzyczane tłumy podczas demonstracji; od chwil zaraźliwego śmiechu, po momenty grozy. Aktywistki to zwyczajne osoby, z ich małymi chwilami radości, zwątpienia i strachu, potrzebą bezpieczeństwa i wspólnoty, ale też słusznym gniewem i niezgodą na bezczynność wobec cudzej krzywdy. Towarzyszymy im więc w ich domach, na spotkaniach kolektywu i podczas wystąpień publicznych, widzimy je podczas komunikacji bezpośredniej, telefonicznej i wideorozmów. Justynę oglądamy przemawiającą w sądzie, a Natalię – w Sali Posiedzeń Sejmu RP. Niestety, brak czytelnego podziału na lata i miesiące sprawia, że osobom niewtajemniczonym trudno będzie uchwycić, jak intensywny był dla bohaterek ten okres. Niektóre zwroty akcji następowały z dnia na dzień, zmuszając je do natychmiastowej reakcji i nie zostawiając miejsca na głęboki oddech. Być może warto byłoby podkreślić, że cel i kierunek działania ADT były zawsze jasne, ale droga, którą przeszedł kolektyw, była wyjątkowo wyboista.
W “Nie jesteś sama” ogromnie ważne jest dla nas także poruszenie tematu wypalenia aktywistycznego. Trudno nazwać szczęśliwą okolicznością fakt, że kamera towarzyszyła kolektywowi w czasie, gdy opuściła go Karolina Więckiewicz. A jednak to ogromnie cenne, że wkład Karoliny w działalność Aborcyjnego Dream Teamu i wysoka cena, którą za nią poniosła, nie zostały przemilczane. Wątek został poprowadzony z dużą delikatnością, bez skupiania się na możliwych zaniedbaniach czy błędach, ponieważ ich obecność nie jest konieczna do wystąpienia burnout’u. Brakuje natomiast domknięcia, które pokazałoby jakie praktyki pomagają zabliźnić się ranie, którą musiał wywołać bolesny rozłam w grupie. Być może jest to ten obszar, którego film po prostu nie był w stanie pomieścić. A szkoda, bo wypalenie jest niestety powszechne w aktywistycznych kręgach. Tak samo, jak personalne konflikty wynikające choćby ze stresu mniejszościowego.
Prequel
Przed Karoliną Domagalską, stało niełatwe zadanie. Jej ekipa towarzyszyła zespołowi Aborcyjnego Dream Teamu na przestrzeni 4 lat, między 2019 a 2023 rokiem, ale historia tej znajomości jest dłuższa. W 2018 roku reżyserka – wówczas jako jedna z redaktorek “Wysokich Obcasów” – opublikowała materiał o ADT, a wspólne zdjęcie Natalii, Karoliny i Justyny znalazło się na okładce numeru 6 (969) tygodnika. To właśnie wtedy hasło “Aborcja jest OK” zaistniało w mainstreamie, bulwersując twardogłowy komentariat skory do moralizowania. Na tekst rzuciły się rozmaite znane i mniej znane osobistości o sporych internetowych zasięgach: Roman Giertych, Olga Frycz, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Karolina Korwin-Piotrowska, Hanna i Tomasz Lis. Warto zaznaczyć, że żadna z tych person nigdy nie przeprosiła za swoje głupie słowa, gruntujące aborcyjną stygmę. Tę samą, przez którą ciężarne kobiety straciły życie w polskich szpitalach.
Okładka, na której dziewczyny z Aborcyjnego Dream Teamu pozują na różowym tle w (kultowych już) koszulkach, była powodem zmian personalnych w zespole redakcji “Wysokich Obcasów”. Ewa Wieczorek straciła stanowisko, a na jej miejsce, jako redaktorka naczelna, weszła Aleksandra Klich, która atakowała zespół za publikację okładki. Z WO odeszła wówczas także Karolina Domagalska, która postawiła sprawę jasno: „Nie mogę być częścią redakcji, która uważa, że prawa kobiet to nie jest wartość wystarczająco ważna. W redakcji, która mimo ogłaszania wszem i wobec, że walka o prawa kobiet to podstawa demokracji dokonuje zmiany, która jest jasnym sygnałem, że o pewnych sprawach mówić nie należy”.
Domagalska śledziła więc losy Aborcyjnego Dream Teamu znacznie wcześniej, niż obiektyw kamery. Była świadkinią ich niesamowitej aktywistycznej drogi – od “skandalizującej” okładki, po brawurowe wystąpienie Natalii Broniarczyk w sejmie. Od medialnej krytyki ich wyzwolonego podejścia, po tłum skandujący hasło “misoprostol i mifepriston” na protestach po śmierci Doroty z Nowego Targu. Od głośnej nagonki, po powszechny szacunek. Ten kraj zawdzięcza ADT mentalną przebudowę, która zaszła w rekordowym tempie. Ale czy państwo kiedykolwiek im za to podziękuje?
Ciąg dalszy nastąpi
Gdy piszemy te słowa, przez sejmowe komisje przetacza się kolejna fala antyaborcyjnej dramy. Partie prześcigają się w składaniu żenujących projektów ustaw, przy czym prawicowe ugrupowania w najlepszym wypadku “wielkodusznie” skłaniają się w stronę restrykcyjnego “kompromisu” sprzed 2020 roku – czyli zakazu aborcji z trzema wyjątkami. Wydaje się, że ta farsa będzie trwać, aby Koalicja mogła dalej kreować się na rycerza na białym rumaku, który bohatersko rozprawia się z pisowskim elementem. Tymczasem prawda jest taka, że wybory parlamentarne niczego nie zmieniły – “nowa” władza kultywuje cyniczną antyaborcyjną politykę spychologii. Czy 7 lat ciężkiej edukacyjnej pracy ADT ma pójść na marne? Jeśli społeczeństwo chce realnych zmian na poziomie prawnym, to pora zacząć rozliczanie polityków z ich przedwyborczych obietnic.
Jeśli posłom i posłankom brak motywacji do przeprowadzania hucznie zapowiadanych zmian, z pewnością powinni zobaczyć „Nie jesteś sama”. A zwłaszcza ikoniczny wątek filmu, w którym śledzimy proces aborcji farmakologicznej. Ta relacja zapisze się na kartach historii polskiego kina: przerwanie ciąży nie jest w niej ani krwawym horrorem, ani łyknięciem cudownego proszku, od którego ciąża magicznie znika. Jest ból i krew, jest fatalne samopoczucie i niepewność, ale jest też wspierająca osoba obok, jest telefon do aborcyjnej przyjaciółki i w końcu ulga i radość z odzyskanego w pełni ciała i życia. “Gratulacje, nie jesteś już w ciąży!” – to hasło, wypowiedziane przez Justynę Wydrzyńską, wieńczy procedurę, która jest ludzkim doświadczeniem co trzeciej z nas. Bez patosu, bez dramatu, bez bohaterstwa. Aborcja jest aborcją – ni mniej, ni więcej, ta scena pokazuje aborcję dokładnie taką, jaką faktycznie jest.
I oto stało się – mamy pierwszy polski dokument o aborcyjnej rzeczywistości. Widziany z perspektywy osób zaangażowanych – Justyny Wydrzyńskiej, Karoliny Więckiewicz, Kingi Jelińskiej i Natalii Broniarczyk. To udany i długo wyczekiwany przez nas początek rzetelnej rozmowy o aborcji przeniesiony na filmowe medium. A co teraz? Teraz czekamy na kolejne produkcje kinowe o aborcji bez stygmy i kolejne aborcje na wielkim ekranie. Bo zmiana w powszechnym podejściu do aborcji nie musi czekać na zielone światło od polityków, którzy utknęli w minionej epoce. Aborcyjna rzeczywistość nie kształtuje się w izbach parlamentu – ona jest w naszych rękach.
„Nie jesteś sama”
Aborcyjny Dream Teamreżyseria: Karolina Domagalska
zdjęcia: Monika Kotecka
czas trwania: 82 min.
kraj / rok produkcji: Polska, Szwecja / 2024
produkcja: Katarzyna Ślesicka, Anna Stylińska, Kristoffer Rus / MY WAT STUDIOS, Paprika Studios