Łachy bez

Strona dziewuchydziewuchom.pl w nowej odsłonie to nasz krok w stronę internetowej emancypacji. Postanowiłyśmy uniezależnić się od platform społecznościowych, bo własne miejsce w sieci jest dziś pewniejsze niż nastroje Marka Zuckerberga i innych miliarderów żyjących z handlowania wiedzą o naszych upodobaniach, aspiracjach i potrzebach. Bogatym białym panom nie zależy na szerzeniu sprawiedliwości czy rozwiązywaniu problemów społecznych. Zależy im na zysku, a zdobywają go zbierając nasze dane i karmiąc nas treściami wybranymi za pomocą algorytmów.
To kryterium opłacalności, a nie szeroko pojęte dobro społeczne, decydują
o tym, jakie informacje do nas docierają. Dlatego łachy bez, Mark. Urządziłyśmy sobie własną piaskownicę. 

Informacja jest zasadą działania współczesnego społeczeństwa – to ona rządzi światem. I właśnie potrzeba zdobycia i przekazania konkretnych informacji była bezpośrednią przyczyną założenia grupy Dziewuchy Dziewuchom na Facebooku
w 2016 roku. Nasza działalność zaczęła się od stworzenia i utrzymania przestrzeni służącej integracji osób pro-choice i wyrównywaniu wiedzy na temat praw reprodukcyjnych w Polsce. Nigdy nie dopuściłyśmy do jej komercjalizacji ani upolitycznienia, nie uczyniłyśmy z niej bazy do badań konsumenckich. Pozostałyśmy niezależne, uprawiając własną grządkę w ramach globalnego medium, które rządzi się niedemokratycznymi zasadami. Bo – jeśli jeszcze tego nie wiecie – wolność mediów społecznościowych jest iluzją. Rządzi nimi kapitał.

W social mediach – pozornie darmowych – to my jesteśmy towarem. Za dostęp do społeczności płacimy własnymi danymi umożliwiającymi profilowanie nas jako konsumentek i konsumentów rozmaitych dóbr – nie tylko produktów i usług, ale także idei. Przedmiotem handlu jest nasza uwaga – to ją kupują reklamodawcy płacąc Facebookowi krocie za możliwość docierania do nas z treściami sponsorowanymi. Przedsiębiorstwa takie jak Facebook sprzedają miejsce na reklamy, dlatego ich celem jest jak największa liczba kont. Szczegółowe informacje o osobach użytkujących serwisy umożliwiają precyzyjne targetowanie reklam w stopniu, jaki nie był wcześniej możliwy. Z tego względu na Facebooku nie ma miejsca na jakościowy, merytoryczny dialog – to medium powstało
w zupełnie innym celu. Chodzi o pieniądze.

Model biznesowy jest prosty: do werbowania nowych osób i utrzymania zaangażowanie istniejących profili, algorytm musi stawiać na polaryzujące treści – bo to właśnie one skupiają największą uwagę osób odbiorczych. Facebook czerpie dochody ze sporów, więc kwitną na nim kłótnie, inby i afery. Nazwijmy rzeczy po imieniu – największe platformy społecznościowe nie są przestrzenią dialogu, są przestrzenią konfliktu. To świetne miejsce do rozpowszechniania dezinformacji i fejkniusów. A zatem obietnica komunikowania się przez interaktywny demokratyczny dialog, którą mamili nas chłopcy z Doliny Krzemowej, okazała się pusta jak zapowiedzi zniesienia zakazu aborcji po wygranej PO. Social media nie są źródłem opozycji wobec władzy – zamiast tego tworzą nowy establiszment o ponadnarodowej skali. Nie otwierają demokratycznej ścieżki rozmowy przez bezpośredni kontakt z przedstawicielami władzy – przeciwnie, sam Facebook jest najlepszym modelem braku transparencji. Próba skontaktowania się z administracją platformy wymaga cierpliwości tybetańskiego mnicha i dociekliwości Ojca Mateusza. Coś o tym wiemy.

W świecie zarządzanym przez bogatych, białych, cis płciowych, heteroseksualnych mężczyzn nie ma miejsca na różnorodne perspektywy. Facebook podtrzymuje obrót błędnego koła patriarchatu: jeszcze przed odrzuceniem wyroku Roe v. Wade cenzurował wpisy o aborcji, a teraz jak rasowy konfident udostępnia władzom prywatną korespondencję osób podejrzewanych o pomaganie w aborcji (przypadek Celeste i jej mamy Jessici Burgess z Nebraski, sierpień 2022). Dlatego nasza obecność w tej przestrzeni będzie zawsze warunkowa. Nie mamy złudzeń, że reguły „społecznościowej” gry są sprzeczne z naszymi celami, więc trudno oczekiwać, że korporacja Meta stanie się dla nas platformą emancypacji. Wprawdzie nadal możemy z jej pomocą pozyskiwać nowe osoby zainteresowane feministycznymi wątkami, ale nie przeprowadzimy na jej zasadach feministycznego oświecenia. Nie da się rozmontować domu pana jego narzędziami, jak mówiła Audrey Lorde. Gdy interakcje z osobami odbiorczymi są przypadkowe, bo ich częstotliwość wyznacza algorytm, a przekaz skrótowy, bo tylko taki format jest da się strawić w facebookowym tempie konsumpcji, cudów nie będzie. Chciałybyśmy dostarczać wartościowy i merytoryczny kontent codziennie, ale wyjaśnianie kontrkulturowych treści w medium przewidzianym do wyłudzania danych, jest jak jedzenie zupy durszlakiem. Nie oczekujcie, że streścimy Wam feminizm jednym tweetem. Gdyby to było możliwe, od dawna miałybyśmy w tym kraju równouprawnienie i pełną wolność aborcyjną, a osoby pracujące seksualnie miałaby własny symbol cyfrowy w klasyfikacją zawodów
i specjalności.

Wiemy już, że budowanie, rozwijanie i utrzymywanie feministycznej świadomości dzieje się gdzieś indziej – nie na platformie milionera, nie przy okazji zakupów z ofert wyskakujących w postach sponsorowanych i nie pomiędzy jedną, a drugą inbą. Tworzenie solidnych fundamentów domaga się naszej uwagi i naszego świadomego uczestnictwa, bo dzieje się w nas samych – gdy dotykamy własnego człowieczeństwa. Ten proces ma wiele wspólnego z otwartością na zmianę, empatią wobec tych, którzy mają inne doświadczenia i gotowością na bolesną rewizję światopoglądową. Mamy nadzieję, że nasza strona będzie przestrzenią, w która pomoże Ci tego doświadczyć. Że będzie cyfrowym „Gdzieś Indziej”, które stanie się Twoim feministycznym „Tutaj”.

Zdjęcie Agaty Maciejewskiej

Agata Maciejewska

agata@dziewuchydziewuchom.pl
Fundatorka i prezeska Fundacji Dziewuchy Dziewuchom, zakochana w feminizmie intersekcjonalnym.
Czy ten artykuł był przydatny?
Tak 👍Nie 👎

Sprawdź podobne artykuły

Aborcja

Krecia robota doktora Szpota

Czas czytania: 8 min.

Polscy naukowcy, korzystając z publicznych środków, opracowali metodę wykrywania czy osoba przeszła aborcję farmakologiczną. Na szczęście na ten moment to niczego nie zmienia. Może poza tym, że zmarnowano kilkadziesiąt tysięcy złotych z budżetu Wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego. Ale krecia robota akademickich stygmiarzy nam nie zagraża.

Kultura

„Alkoholizm? Sama się prosiłaś!” #HerDrunkStory

Czas czytania: 7 min.

Kobiety mają większe poczucie winy i wstydu z powodu nadużywania alkoholu. Mężczyzna, który za dużo wypije, to po prostu mężczyzna, który za dużo wypił. Pijana kobieta budzi niesmak.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się na nasz nowy newsletter, aby dostawać wiadomości bezpośrednio na swoją skrzynkę elektroniczną. Zostańmy w kontakcie!

Skip to content