Do kogo nie zadzwonił Marcin Kącki?

Hej Kącki, taki z Ciebie Batman reportażu i nie ogarnąłeś, jak napisać spowiedź, aby ludzie naprawdę Ci uwierzyli? A może Aneta nie czytała tego tekstu przed publikacją i dlatego wyszło inaczej niż zwykle?

Marcin, ty nie jesteś Batmanem, ani nawet Batmankiem. Stoisz po drugiej stronie barykady, tam, gdzie stali bohaterowie Twoich najlepszych reportaży.

Kim jest Marcin Kącki?

Marcin był uznanym, podziwianym i nagradzanym dziennikarzem, reporterem i redaktorem Gazety Wyborczej. Ten artykuł nie będzie jednak o Marcinie, bo jeden o nim już wyszedł, w piątek, spod jego własnego pióra. Wiemy z niego, że Marcin stosuje przemoc psychiczną wobec kobiet, molestuje je i najwyraźniej się tego nie wstydzi.

Wiemy też, że Marcin, podobnie jak jego koledzy, boi się #metoo. Dlatego postanawia opublikować w Gazecie Wyborczej przedługi artykuł o sobie, w którym nikogo nie przeprasza i niczego nie żałuje. Publikuje go tuż po tym jak zostaje odsunięty od pracy z osobami studiującymi w Polskiej Szkole Reportażu za skrzywdzenie Karoliny, jednej z absolwentek.

Z czego nie spowiada się Marcin Kącki?

Zapatrzony w siebie i swoją zajebistość dziennikarz nie docenił swoich ofiar ani osób czytających jego dzieła. Artykuł nie zebrał zbyt wielkiej krytyki do czasu, aż w sieci znalazło się wyznanie Karoliny Rogaskiej. Dopiero wtedy, gdy jedna z ofiar przemocy zyskała nazwisko, internet zaczęła obiegać krytyka “spowiedzi” Kąckiego.

Ten (anty)bohater próbował nas zmanipulować, wykorzystując swój słynny dziennikarski warsztat, do splecenia historii o doświadczonym przez życie alkoholiku, któremu w sumie to powinnyśmy trochę współczuć, a trochę być mu wdzięczne.

Chciał, abyśmy wierzyły, że w wyniku wieloletniej terapii zrozumiał całe zło, które wyrządzał kobietom w swoim życiu.

Tak naprawdę, okazuje się jednak, że jest już zmęczony “zdobywaniem” kobiet – niczym mityczny Narcyz, który znużył się ciągłą pogonią za zwierzyną. Również jak Narcy, Kącki zakochał się w swoim odbiciu. Nie umarł jednak z tęsknoty za nim, bo Wisła to nie górski strumień, a – przez zanieczyszczenie – ciężko w jej wodach dostrzec własne odbicie.

Do kogo nie zadzwonił Marcin Kącki?

W swojej “spowiedzi” Marcin próbuje pokazać nam, że nie rzuca słów na wiatr, a za jego przemyśleniami idą czyny. Chce, abyśmy wierzyły, że dostrzegł swoje toksyczne i przemocowe zachowania, że chce za nie przeprosić. Mówi nam, że dzwonił do kobiet, które skrzywdził, ale nie do wszystkich. Do których nie zadzwonił, opowiada sam:

Do tej, której powiedziałem, że to koniec, a ona była dla mnie dobra jak matka – wstydziłem się;

do tej, którą chciałem całować, a ona tylko przyjacielsko nocować i wolała iść sama przez nocny Białystok – kurwa, jak się wstydziłem;

do tej, która nie spała całą noc, bo tę całą noc trzymała moją rękę, która miała własne plany, gdy zjaraliśmy się haszyszem – wstyd;

do tych, które okłamywałem – wstyd że hej.

Nie potrafię jeszcze zadzwonić do kobiet ze związków kilkuletnich.

Marcin pisze, że do tych ostatnich nie zadzwonił, bo “w miłości mapa wrażeń i namiętności wychodzi daleko poza jeden telefon”. Tak naprawdę do tych kobiet też po prostu wstydził się zadzwonić.

Do kogo właściwie dzwonił Marcin?

Marcin zadzwonił do tych kobiet, których (w swojej głowie) nie musiał przepraszać. Zadzwonił do tych, do których nie wstydził się zadzwonić. Nie musiał, w swojej opinii, czuć dyskomfortu przełamywania wstydu. Wstydu, który towarzyszy jego ofiarom być może każdego dnia odkąd je skrzywdził.

Marcin zadzwonił do tych kobiet, o których opowiada kolegom przy wódce zabawne anegdoty, o tym, jak się za młodu wspinał do jednej po balkonach.

Marcin zadzwonił też do Karoliny, której wielokrotne “nie” ignorował. Zrobił to, bo w jego mniemaniu, rozebranie się i masturbacja, mimo jej przerażenia, to nie jest powód do wstydu.

Gdyby się wstydził, to by przecież nie zadzwonił.

Do Gazety Wyborczej

Publikujecie tekst typa, który przyznaje się do molestowania kobiet, ale zawieszacie go dopiero, gdy jedna z bezimiennych ofiar z jego artykułu zyskuje imię i nazwisko. Wcześniej, jak piszecie w oświadczeniu, doceniliście jego wyznanie, które uważaliście za szczere. Jesteście częścią problemu.

Do Karoliny Rogaskiej

Karolino, dziękujemy Ci za Twoje świadectwo. Słyszymy Cię i wierzymy Ci.

Do Marcina Kąckiego

Wypierdalaj.

Czy ten artykuł był przydatny?
Tak 👍Nie 👎

Sprawdź podobne artykuły

Bądź na bieżąco!

Zapisz się na nasz nowy newsletter, aby dostawać wiadomości bezpośrednio na swoją skrzynkę elektroniczną. Zostańmy w kontakcie!

Skip to content