Awantura o bąka

„Coś co nie zdarzyło się od niepamiętnych czasów: młoda kobieta nie pierdnęła na kolanach swojego męża”
– wg. brytyjskich badaczy: najstarszy znany dowcip (1900 lat p.n.e.); znaleziony na terenach dzisiejszego Iraku (cywilizacja sumeryjska)

O błogosławne! Nie tylko wam hołd mój składam, lecz muszę odpierdnąć
temu grzmotowi waszemu, tak srodze strach mnie przejmuje i drżączka.
Godzi, nie godzi, lecz strasznie zaczyna teraz mi jeździć po flakach.
– „Chmury” (423 r. p.n.e.), Arystofanes

Słów kilka chcę z tobą zamienić; słów jak wietrzyk ulotnych;
W oczy, nie za plecami, gdzie źródło masz wiatrów psotnych.
– „Komedia Omyłek” (1594 r.), William Shakespeare, Akt III

(…)
Pierdzą panny, dobrodzieje,
Księża, szlachta i złodzieje,
Nawet papież chociaż miernie,
Też kadzidłem sobie pierdnie.
*
Pierdzą ludzie na siedząco,
Na stojąco i chodząco,
Pierdzą nawet przy kochaniu,
By dać taktu jak przy graniu.
*
Krasawice w wieku kwiecie,
Pierdzą cicho jak na flecie,
A poważne w wieku damy

Wypierdują całe gamy.
(…)
– „O pierdzeniu” (XIX w.)Aleksander Fredro 

„Pośrodku, gdy ostatni opór ustąpił, pozwolił swym wnętrznościom wypróżnić się spokojnie, czytając nadal, a potem czytał cierpliwie, a owo lekkie wczorajsze zatwardzenie minęło zupełnie. Mam nadzieję, że nie było dostatecznie duże, żeby znowu sprowadzić hemoroidy. Nie, w sam raz. Ach! Przy obstrukcji jedna tabletka cascara sagrada. Życie mogłoby być takie. Nie poruszyło go to i nie wstrząsnęło, ale było szybkie i zgrabne. Drukują teraz cokolwiek bądź. Głupi sezon. Czytał dalej, siedząc spokojnie nad swym własnym wznoszącym się smrodem.”
– „Ulisses” (1922 r.), James Joyce


Bąk i uprzedzenie

Aborcja, menstruacja, pocenie się, pierdzenie, bekanie… Co je łączy? Stygmatyzujący i niesłuszny wstręt, z jakim powszechnie się spotykają. To procesy, które pozostają w strefie cienia, choć odgrywają niezwykle ważną rolę w perspektywie prawidłowego funkcjonowania organizmu – na poziomie fizycznym i psychicznym. Aborcja przynosi ulgę, menstruacja jest wskaźnikiem cyklu płodności, pocenie reguluje temperaturę naszego ciała. W rezultacie bekania powietrze jest odprowadzane z żołądka, dzięki czemu trawienie przebiega bez problemu. Pierdzenie to oznaka normalnej pracy jelit. A jednak wszystkie te zjawiska przynależą w naszej kulturze do kategorii tabu – prawa, które jest przestrzegane, choć nie ma formalnych regulacji. Do jego egzekwowania nie potrzeba konstytucji, ustaw, przepisów, ani paragrafów karnych – ludzie i tak podążają za jego wskazaniami. Choćby dlatego (dygresja) liberalizacja antyaborcyjnego prawa w Polsce nie zmieni podejścia środowiska lekarskiego do przerywania ciąży – wykorzenienie stygmy wynikającej z tabu, zajmie kolejne długie lata. Bo tabu to rzeczy, których się nie robi, o których się nie mówi i o których się nie myśli.

Jedz, módl się, pierdź

Warto zaznaczyć, że tabu nie jest ani dobre, ani złe – jego ocena zależy od tego jak i po co zostało ustanowione. Dlatego warto krytycznie przyglądać się niepisanym zasadom i badać ich sens. Inaczej ryzykujemy, że funkcja ochronna tabu wypaczy się i narobi problemów. O przykłady nie jest trudno: przemoc seksualną czy domową chroni tabu językowe, a jej ofiary doświadczają silnej alienacji. Milczenie osłaniające traumę sprawia, że osoby, które przeżyły przemoc w dzieciństwie, często dopiero w dorosłym wieku są w stanie mówić o tym, co im zrobiono. Kobiety, które umarły w wyniku aborcyjnego tabu w polskich szpitalach, niestety nie opowiedzą nam już niczego. Dlatego ustalmy: tabu może krzywdzić – i to dotkliwie.

Na szczęście tabu nie wszędzie obowiązuje w takim samym stopniu. Jest zależne choćby od miejsca geograficznego i czasu historycznego. Starożytni Rzymianie przebywali w latrynach nawet z kilkudziesięcioma obcymi osobami i było to dla nich normą. W tej kwestii nie istniał podział na płeć – każdy załatwiał swoje potrzeby bez zawstydzenia. Cesarz Klaudiusz bał się (i słusznie), że wstrzymywanie gazów ma zły wpływ na zdrowie, więc wprowadził prawo, dzięki któremu można było swobodnie pierdzieć na bankietach. Na wieść o tym kręcimy dziś głową z niedowierzaniem i mówimy pod nosem „to było dawno”. Zapominamy, że nieskrępowane bekanie, pierdzenie i palenie jest czymś normalnym także współcześnie, np. w chińskiej restauracji. Przekonani o wyższości własnej kultury unosimy brwi, ale uprzejmość nakazuje nam milczeć. Wszak „co kraj to obyczaj”.

 

Pierdzenie pod specjalnym nadzorem

Czy faktycznie jest o co kruszyć kopie? Przecież uwalnianie gazów jest zjawiskiem naturalnym i powszechnie występującym. Skąd ta niechęć? Zanim przejdę do analizy zjawiska pod względem zdrowotnym, zacznę od wątku dżenderowego – w literackim kontekście.
„The Lady’s Dressing Room” z 1732 roku, to poemat satyryczny Jonathana Swifta (autora „Podróży Guliwera”), który kpi z tradycyjnego 'męskiego spojrzenia’ (male gaze) na fizjologię kobiet. Bohater tekstu zakrada się do garderoby swojej ukochanej Celii, by pod nieobecność wybranki przeżyć głębokie rozczarowanie. Jej fartuchy, zużyte grzebienie, tłuste ściereczki do twarzy, brudne ręczniki, zasmarkane chusteczki do nosa, smarowidła na wypryski, pończochy pachnące stopami, a w końcu i nocnik, są niezbitymi dowodami, że Celia nie jest „niebiańską istotą”, ale… człowiekiem. Ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu, które nikogo nie bulwersują, gdy chodzi o mężczyzn. „Och! Celia, Celia, Celia sra!” – konkluduje nieszczęsny Strephon, a ja przy tej okazji potwierdzam wszystkim niedowiarkom, że owszem: jeśli mamy jelita, to trawimy i wydalamy. Ale szereg nieludzkich oczekiwań, które narzuca kobietom tradycyjne pojmowanie płci, robi z nas zakładniczki własnej fizjologii. Jak (i po co właściwie) miałybyśmy panować nad procesami, które zachodzą niezależnie od naszej woli?

Milczenie bąków

Kto oglądał „Seks w Wielkim Mieście”, pamięta zapewne odcinek, w którym Carrie przypadkowo pierdzi przy Mr. Bigu i przeżywa to jak porażkę kobiecości, bo „dziewczynom nie wypada”. Rzecz równie normalna, jak zwykłe kichnięcie, urasta do rangi bąka apokalipsy. Czyżby nic nie zmieniło się od czasów Jonathana Swifta?
Przekonanie, że kobiety mają obowiązek zachowywać pozory urojonej nieskazitelności wydaje się wbudowane w patriarchat, a wiemy to także z internetowych nagłówków: „Wstrzymywała gazy przy chłopaku, trafiła do szpitala. <Nie sądziłam, że to niebezpieczne>” czy „Brazylijska gwiazda wstydziła się puszczać bąki w łóżku. Skończyła w szpitalu”. 19-letnia TikTokerka Cara i 27-letnia brazylijska piosenkarka Pocah padły ofiarą własnych gazów i szkodliwej kulturowej normy. Obie boleśnie przekonały się jak wygląda próba kontrolowania tego, co kontroli podlegać nie powinno. Szczęśliwie, obie są dziś ambasadorkami wyzwolenia jelit – przełom nastąpił, gdy okazało się, że stawką źle pojętej atrakcyjności może być ich zdrowie. Hospitalizacja to zbyt wysoka cena za udawanie, że nie ma się wnętrzności.

Nie ma róży bez bąka

Wydalanie i uwalnianie gazów to tematy tabu w początkowej fazie znajomości z potencjalną osobą partnerską. Unikanie rozmów dotyczących tego wątku i usilne powstrzymywanie naturalnych reakcji jelit w towarzystwie (także burczenia brzucha), to sposoby na uniknięcie wstydu. A wstyd jest narzędziem społecznej kontroli – chroni nas przed wykluczeniem. Tylko czy na pewno chcemy należeć do wspólnoty, która wypiera istnienie biologicznych faktów? Czy nie byłoby rozsądniej i przyjemniej żyć w plemieniu, które niesie na swoim sztandarze hasło „nic, co ludzkie, nie jest mi obce”?

„Pierdzenie świadczy o życiu. Żywym życiu. (…) Ten szczególny aspekt człowieczej egzystencji stanowi ważną postać komunikacji, czyli więzi międzyludzkiej.” – zauważa Krzysztof Rutkowski, tłumacz „Sztuki pierdzenia” z 1751 roku, autorstwa Pierre Thomasa Nicolasa Hurtauta. Szokujące? Niekoniecznie, wszak więź bierze się z bliskości. W scenie z filmu „Buntownik z wyboru”, bohater grany przez Matta Damona, wysłuchuje wzruszającego wyznania swojego psychologa, granego przez Robina Williamsa. Terapeuta przywołuje wspomnienie swojej nieżyjącej małżonki, która puszczała bąki przez sen, w ich wspólnym łóżku. Śmiech i łzy mieszają się ze sobą, gdy zdajemy sobie sprawę, że miłość tej pary przenikała wszystkie aspekty człowieczeństwa. W intymnej relacji po prostu nie ma miejsca na coś tak toksycznego, jak zawstydzanie. Ciałopozytywność rządzi.

 

Bąk zwany pożądaniem

A co z namiętnością? Czy akceptacja fizjologii nie zabija pożądania? Nic podobnego. „Taka para prawdopodobnie ma udane życie seksualne, ponieważ czuje się dobrze w swoich ciałach i tym, co one robią i prawdopodobnie potrafi cieszyć się różnymi rodzajami stymulacji i robić je bez zahamowań, lęków czy niepewności.” – uspokaja psycholożka i terapeutka seksualna Shannon Chavez. Ludzkie ciała wydają podczas aktywności seksualnej wiele specyficznych dźwięków, a puszczanie gazów zdarza się także w trakcie stosunku. Warto to normalizować, aby osoby uczestniczące w seksualnym akcie czuły się swobodnie.

Należy dodać, że gazy pochwowe to także normalny objaw fizjologiczny. Powietrze, które wydostaje się nagle z pochwy podczas seksu lub tuż po nim, może brzmieć jak głośne pierdnięcie. Wynika to z faktu, że podczas stosunku dopochwowego do organizmu wprowadzane jest powietrze; jest go tym więcej, im szybsze i gwałtowniejsze są ruchy do wnętrza i na zewnątrz. Jeśli więc partner postanowi rzucić was, bo zdarzyło się wam przy nim pierdnąć, to przyjmijcie to bez żalu. Może dojrzeje do głębokiego związku, ale to nie jest wasz problem. Cieszcie się, że przeminęło z <wiatrem>.

Atlas bąków

Naukowcy obliczyli, że ludzki organizm produkuje w ciągu doby od 200 do 750 g gazów. Puszczamy bąki średnio 5-10 razy dziennie. Najwięcej gazów pojawia się podczas snu. Wzmożoną produkcję i uwalnianie gazów obserwuje się też po posiłkach. Wstrzymywanie gazów powoduje bolesne wzdęcia i zgagę. Kumulacja gazów w jelitach może prowadzić do powstania infekcji, ropnia, a nawet całkowitej niedrożności jelita. W ostateczności może przyczynić się do rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych. Czy to naprawdę warte unikania tych kilku sekund dyskomfortu? Zwłaszcza, że nie wszystkie gazy są głośne i wonne.

Bąki pochodzą z dwóch głównych źródeł. Pierwszym jest powietrze połykane podczas spożywania posiłków czy podczas mówienia. W powietrzu znajdują się przede wszystkim azot i tlen. Drugim źródłem gazów są produkty fermentacji jelitowej – w składzie bąków dominuje wówczas wodór i dwutlenek węgla. Co ciekawe – nasze gazy są palne, a ten fakt doczekał się nawet gagu w ekranizacji „Ogniem i mieczem”. Aż chce się powiedzieć, że “nie ma bąka bez ognia”. Ale, proszę, nie sprawdzajcie tego w domu. Eksperymentujcie wyłącznie na wolnym powietrzu. Safety first!

Natomiast, jeśli chodzi o kwestie dżenderowe, to – wbrew obiegowym opiniom – badania wykazały, że produkcja gazów jest podobna u kobiet i mężczyzn. W społecznym uznaniu tego faktu przydałoby się więc równouprawnienie.

 

Uwolnić bąka

Siostry Arwen Evans i Ashley Wheelock spędzały wakacje z rodziną, gdy ich brat puścił bąka w towarzystwie, wywołując śmiech wszystkich zgromadzonych. To dało Arwen i Ashley do myślenia – jak reagują na pierdzenie dziewczynki i chłopcy? Doszły do wniosku, że chłopcy mogą obracać swoje bąki w żart, ale dziewczynki są uwarunkowane, by je tłumić, w myśl zasady „jeśli chcesz być traktowana poważnie, nie możesz tego robić” (vide: przypadek Cary i Pocah). Dlatego, jako matki, postanowiły napisać dla swoich córek „Feministyczną bajkę o pierdzeniu”. To książka dla dzieci, opowiadająca o grupie dziewcząt, które uczą się pozytywnego nastawienia do ciała i celebrują swoje siostrzeńskie relacje. Bajka porusza temat bąków, ale mówi też o chrapaniu i oswaja z faktem, że czasem śmierdzą nam stopy. Gdyby Jonathan Swift żył, chętnie wysłałabym mu kopię.

Nie da się ukryć, że publiczne sikanie, plucie czy głośne bekanie, są postrzegane jako męska rzecz. Możemy uznać te zachowania za obrzydliwe, ale mężczyźni mają przywilej bycia obrzydliwymi w taki sposób, który „nie przystoi” żadnej kobiecie. Wniosek: ciała kobiet mają inny status, niż męskie, choć na podstawowym poziomie działają tak samo. Ale w patriarchalnej kulturze kobiece ciało jest czymś do używania, wzięcia w posiadanie lub do oglądania. Dlatego, kiedy udajemy, że inne kobiety nie chrapią, nie pocą się i nie mają śmierdzących stóp, odrzucamy też nasze własne ciało. Niesprawiedliwie obwiniamy je o naturalne zachowania.

Męskiemu ciału pozwala się po prostu istnieć, a nawet przejmować przestrzeń wokół: może być głośniejsze, może siadać szerokim w rozkroku, może potrzebować długich posiedzeń na klozecie, może zostawiać wyraźne ślady swojej obecności. Chłopcy mogą swobodnie doświadczać swojego ciała, ale dziewczynki mają być nieskazitelnie czyste i pachnące. A przecież kobiece ciała także wydalają ciecze i zapachy, emitują dźwięki, produkują stolec. Spotyka się to z ośmieszaniem, albo fetyszyzowaniem, bo kobiece ciało nie może być rozluźnione, nie ma prawa się uwolnić. Wiecznie pozostaje pod jurysdykcją karcącego spojrzenia. Nasze piersi budzą kontrowersje, gdy używamy ich publicznie zgodnie z przeznaczeniem, a nasze anusy mogą istnieć tylko do seksu. Mamy być jak żywe dmuchane lalki.

W poszukiwaniu straconego bąka

Spisane prawa możemy modyfikować między innymi poprzez procesy legislacyjne lub unieważniać przez powszechny sprzeciw. Rolę odgrywają też miejsce i czas – niektóre zasady po prostu się dezaktualizują, a inne są zależne od lokalnego kontekstu. Ale jak likwidować tabu? Jak pozbyć się ciężaru skrępowania, które niczego nie wnosi? Poprzez ekspozycję tabuizowanych zjawisk, otwarty dialog i empatyczne zrozumienie. Tylko tyle i aż tyle wystarczy, żeby rozpocząć proces normalizacji.

Whoopi Goldberg w swoim zbiorze esejów „Book” z 1997 roku, poświęciła tematowi bąków cały rozdział zatytułowany „Wiatr”. Sama puszczała gazy publicznie – w wielu programach telewizyjnych. Może się okazać, że i Twój głośny bąk, będzie jednym z aktów rewolucji. Pozwól sobie to sprawdzić 🙂

Na zachętę – podsuwam spis korzyści, które płyną z puszczania bąków. Oraz, tak, też zauważyłam, że “dziewuchy” rymują się z “pierdziuchy”. I wcale mi to nie przeszkadza ¯\_(ツ)_/¯

  1. Przyjemność
    Uwalnianie gazów jest po prostu… przyjemne. Przynosi ulgę i znosi napięcie w trzewiach. Wyluzuj się i poczuj ten błogi stan.
  2. Spuszczanie ciśnienia
    Wzdęty brzuch sprawia, że czujesz się jak balon. Zapewniam, że przejdzie Ci, gdy wypuścisz trochę gazów.
  3. Zmniejszenie bólu brzucha
    Wstrzymywanie gazów może powodować bóle brzucha, spowodowane wyższym ciśnieniem. Pierdnięcie złagodzi ten dyskomfort. Aby sobie pomóc, delikatnie masuj brzuch, aby ułatwić przepływ gazów przez układ trawienny.
  4. Bilansowanie diety
    Pierdzenie jest wskazówką czy dany produkt spożywczy jest dla Ciebie dobry. Obserwuj jaka żywność wywołuje u Ciebie bąki. Jeśli spożywasz dużo czerwonego mięsa, Twoje pierdnięcia będą głośne i bardzo śmierdzące; to sygnał, by wprowadzić do diety więcej roślin. Jeśli jesz dużo węglowodanów, bąków będzie więcej, ale ich zapach będzie bardziej neutralny.
  5. Diagnozowanie alergii pokarmowych
    Wzdęcia wynikające z kumulacji gazów, mogą pomóc ustalić, czy masz alergię pokarmową (np. nietolerancję laktozy).
  6. Zdrowa okrężnica
    Zatrzymywanie gazów może szkodzić jelitu grubemu i powodować powstanie hemoroidów. Nie męcz układu pokarmowego.
  7. Zapach
    Nikt tego nie przyznaje, ale każdy lubi zapach swoich bąków. Jesteśmy tak zaprojektowane_ni, że nie czujemy odrazy w kontakcie z własną fizjologią. Być może instynktownie wiemy, że bąki informują nas o zdrowiu organizmu? Poza tym, siarkowodór wytwarzany w jelitach w czasie trawienia, może zapobiec mitochondrialnym uszkodzeniom naszych komórek. To wystarczający powód, by głośno wiwatować.   
Zdjęcie Agaty Maciejewskiej

Agata Maciejewska

agata@dziewuchydziewuchom.pl
Fundatorka i prezeska Fundacji Dziewuchy Dziewuchom, zakochana w feminizmie intersekcjonalnym.
Czy ten artykuł był przydatny?
Tak 👍Nie 👎

Sprawdź podobne artykuły

Bądź na bieżąco!

Zapisz się na nasz nowy newsletter, aby dostawać wiadomości bezpośrednio na swoją skrzynkę elektroniczną. Zostańmy w kontakcie!

Skip to content